Zagadnienia brzydoty i piękna w sztuce

SztukaH. Read stwierdził: "Utożsamianie sztuki i piękna jest na dnie wszystkich naszych trudności przy ocenie sztuki. Sztuka bowiem niekoniecznie jest pięknem(...)". Myśląc o dziejach sztuki, kojarzymy je w pierwszej chwili z rozwojem estetycznych form. W jak dużej mierze jednak poszukiwanie zmysłowej, wizualnej przyjemności rzeczywiście kształtowało i kształtuje historię sztuki?

Starożytność - boska istota rzeczy

Jak zauważa W. Tatarkiewicz: "Pojęcie piękna Grecy oczywiście posiadali. Choć nie należy wyobrażać sobie, aby u nich, którzy tyle pięknych dzieł stworzyli, grało ono wielką rolę. We wcześniejszym okresie dziejów wręcz nie łączyli sztuki z pięknem. Uprawiali ją ze względów religijnych, cenili za kosztowność i wspaniałość a omawiali tylko technicznie. W rzeźbie wynosili wyżej złoto i drogie kamienie niż piękno kształtów. A było to w czasach, które wydały właśnie najznakomitsze dzieła ich sztuki.(...)Umiłowanie proporcji nie miało w sobie nic artystycznego. Dopatrywano się w niej boskiej istoty rzeczy i za to ceniono ją bardziej niż za piękno". Starożytni nie pojmowali więc estetyki w takim sensie jak my dzisiaj.

"Człowiek współczesny przecenia nadmiernie sztukę, ponieważ zatracił on zmysł piękna umysłowego, który miał neoplatonizm i średniowiecze (...). Rozprawia się tu o pięknie, które było zupełnie obce estetyce". Nie można więc omawiać pod względem piękna i brzydoty dzieł wspomnianych epok bez wspomnienia ich ważnego kontekstu. Dzisiejsze pojęcie piękna jest zawężone i ogołocone z etycznego rozumienia.

Średniowiecze

Myśliciele średniowieczni, wychodząc od słów św. Pawła, wedle których widzimy rzeczy nadprzyrodzone w kształcie aluzyjnym i symbolicznym, wysnuli ideę, że każda istota "(...) czy jest zwierzęciem, rośliną czy kamieniem, ma znaczenie moralne (czyli poucza nas o cnotach i przywarach) lub alegoryczne, a zatem poprzez swoja formę lub zachowanie symbolizuje rzeczywistość nadprzyrodzoną."

Krokodyl np. uosabiał hipokrytę, rozpustnika. Brzydota postrzegana była również jako składnik niezbędny dla uwydatnienia piękna, na zasadzie cienia i światła. Według teoretyków ówczesnej sztuki (zazwyczaj duchownych) była potrzebna do harmonii całości. Średniowiecze rozwinęło więc zagadnienie pięknego przedstawiania brzydoty np. diabła i demonów, do którego powrócono w romantyzmie i symbolizmie. Brzydota dawniej jak i współcześnie interesuje również jako osobliwość, niezwykłość. Ludzką ciekawość od zawsze przykuwały pewne odstępstwa od normy, także w naturze - budowie ciała np. ilustruje to zjawisko obraz Ch. Schad'a "Agosta, człowiek ptak i Rascha, czarna gołąbka".

Chrześcijaństwo przez skupienie wrażliwości na męce i śmierci Chrystusa dostarczyło sztuce niezwykle ciekawy temat: cierpienia nie tylko fizycznego, ale i mistycznego, duchowego. Wykrzywione, nieestetyczne ciało wiszące na krzyżu, zawiera w sobie jednocześnie boskość i wzbudza żarliwe uczucia. Brzydotę, będącą wynikiem cierpienia, przedstawioną w dziełach sztuki trzeba by traktować właściwie jako oddzielny temat, tak wiele było i jest jej przykładów. Artyści często posługiwali się deformacją form aby ukazać dramat sytuacji, np. "Noc" M. Beckmann'a.

XX wiek

W XX w. szczególnie nasiliły się wątpliwości "(...) czy uzasadnione było, tak powszechne od Renesansu, wiązanie sztuki z pięknem", "(Piękno) Nie jest też istotnym zadaniem sztuki. Jeśli dzieło wstrząsa, silnie uderza odbiorcę, to jest to ważniejsze niż gdyby zachwycało swym pięknem." Wydaje się, że dobrym przykładem jest praca K. Kozyry "Olympia", odwołująca się do dzieła Manet'a. Brzydota chorego i starego ciała zostaje dowartościowana, budzi współczucie. Na zdjęciach Zorka Project (Moniki Bereżeckiej, Moniki Redisz, prezentowanych na wystawie "Nowi dokumentaliści" w CSW) widzimy ludzi w ich zwykłym otoczeniu mieszkań, jak prezentują swoje "defekty": blizny lub brak jakiejś części ciała. Odkrywają przed oglądającymi wstydliwą część siebie, coś niezgodnego z obowiązującym kanonem piękna.

Kicz

Od czasów starożytnych rozróżniano brzydotę tego, co przedstawione za pośrednictwem dzieła sztuki od brzydoty samego dzieła. Tę pierwszą traktowano jako walor estetyczny, natomiast drugą - jako wadę dyskwalifikującą dzieło. Kicz przez artystycznie wykształconą elitę uważany jest za coś bezwartościowego, brzydkiego natomiast przez rzeszę odbiorców jest powszechnie akceptowany.

?Obecnie współczesność jest zdominowana przez nabyte żywotne mas media, a wymóg stawania się człowiekiem współczesnym oznacza ogromny wysiłek "bycia na bieżąco", a więc zgody, konformistycznej akceptacji wszystkiego, co nas otacza.? - jak powiedział M. Kundera. Estetyka amerykańskich filmów i teledysków kształtuje gusty dużej części społeczeństwa. Myszka Miki czy lalka Barbie to również pewne zjawiska, które musimy brać pod uwagę zastanawiając się nad całością dzisiejszej kultury. Dzieła sztuki są także wykorzystywane jako punkt wyjścia gadżeciarskiego interesu, np. można nabyć breloczek z Monet?em, kubek z Moną Lisą.

Z "prawdziwej" sztuki powstaje w ten sposób sztuka kiczu, ubierająca się w szaty tej wysokiej. Jednak samo wartościowanie co jest kiczem a co nie to również płynna kwestia. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że kicz to obrazy wywołujące sentymentalne uczucia, akademicko, idealistycznie namalowane, jednak francuski historyk sztuki Georges Isarlo uznał "Szkołę Ateńską" za źródło wszelkiego "pompieryzmu", a więc również za dzieło w złym guście. Właśnie rezygnacja z wartościowania, lub poszukiwanie nowych definicji zdaje się być zadaniem dla historyków sztuki naszej współczesności.

Współczesne granice sztuki

Marek Żuławski stwierdził: "Nikomu jeszcze 50 lat temu nie przychodziło do głowy, że zdeptana powierzchnia chodnika (...) może być estetycznym punktem wyjścia dla obrazów (...)?. Niesie to za sobą wiele niebezpieczeństw, np. że ktoś wypromuje mierne z obiektywnego punktu widzenia dzieło sztuki. Historycy sztuki są w bardzo trudnej sytuacji, pojawiają się wątpliwości o sens nadawania dziełom etykietek stylowych, trudno jest określić czym jest sztuka. Brzydota jest często ostatnim ratunkiem, po który sięgają artyści: ?Żeby poruszyć widza (...) starają się namalować coś tak ohydnego, co do czego nikt nie mógłby mieć wątpliwości, że jest złe, odrażające i bezsensowne.?

Dość niepokojące jest obdzieranie sztuki ze znaczenia, z "odświętności". Duchamp i Warhol zapoczątkowali specyficzny rodzaj wypowiedzi artystycznej, która dziś zaowocowała "banalizacją" sztuki. Do jej rangi mogą być podniesione niemal każde zachowania, jeżeli tylko zostaną przez krytyka / artystę uznane za artystyczne. Można zaobserwować odczucie pewnego przesytu, które towarzyszy dzisiejszym artystom. Jak stwierdzili członkowie grupy Azorro w swoim filmie: "...wszystko już (w sztuce) było". Twórcy poszukują wciąż nowych rozwiązań, wykorzystując nowoczesne technologie i łącząc dziedziny sztuki, często piękno dzieła jest traktowane marginalnie.

Na zakończenie trafne słowa G. Braque?a: ?Postęp w sztuce, to nie powiększenie obszaru - to uświadomienie sobie ograniczeń?.

Źródła:

  1. Władysław Tatarkiewicz "Dzieje sześciu pojęć", str. 168-169, 103-105.
  2. Umberto Eco "Sztuka i piękno w średniowieczu", rozdz. II, str. 13.
  3. E. R. Curtis "Europaische Literatur und lateinisches Mittelalter", Bern 1948.
  4. Umberto Eco "Historia piękna", rozdz. V.
  5. Władysław Tatarkiewicz "Estetyka średniowieczna", str. 256.
  6. Maria Gołaszewska "Estetyka w świecie", tom I, str. 155.
  7. Maria Poprzęcka "O złej sztuce"
  8. Marek Żuławski "Przegląd Powszechny", "Wszystko jest romantyzmem"

Komentarze